Rozmowa z nieuleczalnie chorym dzieckiem

Rozmowa z nieuleczalnie chorym dzieckiem

Każda choroba niesie za sobą lawinę skrajnych emocji takich jak: lęk, smutek, rozpacz, żal. Nieraz jest ona ogromnym ciężarem dla rodziców, którzy nierzadko muszą sami przekazać dziecku trudną wiadomość o chorobie. Zwłaszcza jeśli jest to nowotwór. Dzieci są bardzo spostrzegawcze i szybko orientują się, że coś się dzieje. Nie mówimy tu tylko o chorobach onkologicznych, ale o wszystkich chorobach cywilizacyjnych. Żyjąc w dobie pandemii i cyfryzacji, dzieci szybko zdobywają informacje również na temat wirusa, a emocje związane z sytuacją pandemiczną im także się udzielają.

Życie jest pełne przełomowych momentów. Jednym z nich jest strata, śmierć osób, z którymi łączyła nas silna więź, były nam najbliższe. Kiedy umiera babcia lub dziadek, bardzo często rodzice decydują się nie mówić o tym swojemu dziecku. Argumentują to tym, że dziecko nie powinno mierzyć się z takimi wydarzeniami, boją się, że to będzie dla niego trauma, nie chcą “straszyć” dziecka śmiercią. Często też możemy usłyszeć, że dziecko ,,jest za małe’’, ,,nic z tego nie zrozumie’’. Jest rzeczą wiadomą, że różnica w rozwoju poznawczym dziecka 2 letniego i 10 letniego jest duża. 2 latek nie będzie pamiętał nawet, jak dziadek czy babcia wyglądali, ale ciekawski 8 latek słyszy rozmowy rodziców, zwłaszcza takie prowadzone półszeptem. Dzieci wyczuwają emocje dorosłych: zwłaszcza niepokój, strach, widzą nasze zdenerwowanie. Często w życiu wygląda to tak, że jesteśmy bezsilni w czasie żałoby lub w obliczu choroby, jesteśmy myślami w pracy lub mamy wiele innych spraw i zapominamy o najważniejszym: żeby poświęcić czas też na to, jak przekazać smutne wiadomości swoim dzieciom lub porozmawiać o chorobie. 

Zacznijmy od tego, co czuje dziecko, gdy usłyszy, że babci już nigdy nie zobaczy? Tęsknotę, bezradność, niepewność, osamotnienie (chcę się przytulić do babci…), lęk (czy ja też wkrótce zachoruję?). Jeżeli choroba dotyczy dziecka, to na pewno pojawi się złość, strach, poczucie krzywdy, agresja, rozdrażnienie, utrata zainteresowań.

Aby rozmawiać z dzieckiem o chorobie, trzeba dostosować język do jego wieku i mówić do niego zrozumiale. Bardzo ważne, aby być opanowanym i spokojnym, mówić powoli i co najważniejsze nie w panice! Co jest ważne, to, aby być szczerym. Jeśli dziecko czeka operacja/zabieg to nie możemy kłamać i mówić, że nie będzie boleć. Wówczas stracimy u dziecka zaufanie i nie uwierzy nam następnym razem. Dzieci dobrze zapamiętują. 

Starajmy się nie robić z choroby tematu “tabu”. Kiedy dziecko nas o coś pyta, rozmawiajmy z nim o tym, odpowiadajmy na jego potrzeby. Jeśli potrzebuje wiedzieć, jak będzie wyglądał zabieg, przedstawmy mu to, oczywiście dobrze dobierając słowa, nie musimy opowiadać wszystkiego ze szczegółami. Kiedy rozmawiamy z dziećmi o chorobie, naszą rolą jest przedstawić to jako wyzwanie, wzbudzić u dziecka motywację,  pod żadnym pozorem nie “załamać rąk” i nie wywołać u dziecka paniki. Trzeba spojrzeć jego oczami, wzbudzić u siebie empatię i wczuć się w jego sytuację. Nie bagatelizujmy reakcji i emocji dziecka. Wszystko traktujmy poważnie i z uważnością. Dzieci nie lubią być też zawstydzane – nie strofujmy ich zdaniami typu “taki duży chłopiec, a się boi”.

Do poruszania takich trudnych tematów dobrze jest użyć bajkoterapii – poszukajmy takich opowiadań i bajek które mają walory terapeutyczne i poświęćmy czas na taką wspólną lekturę. 

Ogromnym wyzwaniem i chyba najtrudniejszą sytuacją, z którą rodzice muszą się zmierzyć, to nieuleczalna choroba, czy np. choroba nowotworowa dziecka. Bo przecież jak można przekazać dziecku, które tak kochamy, wiadomość, że jest ciężko chore? Wtedy rodzice na początku sami doświadczają tak silnych negatywnych emocji, że świat wydaje się rozpadać na kawałki. Oczywiście jeśli jest to dziecko w wieku wczesnoszkolnym, to lekarz informuje na początku tylko rodziców. Rozmowa z dzieckiem powinna przybierać formę dialogu i to lekarz informuje dziecko o diagnozie, zawsze w towarzystwie rodziców, czasem w takich sytuacjach uczestniczy również psycholog. Co ważne, nie należy wyprzedzać psychologicznych potrzeb dziecka, nie powinniśmy obarczać dziecka pełnego napięcia monologiem o jego chorobie, dlaczego znalazł się w szpitalu. W tych dialogach nieustannie trzeba podkreślać, że choroba to proces, który trwa. I zawsze przyjąć postawę wyzwania, że w tym procesie będziemy z dzieckiem walczyć o poprawę stanu zdrowia i podejmować kroki zgodne z planem leczenia. Dzieci zazwyczaj na początku reagują szokiem, niechęcią do rozmowy i złością, że muszą spędzić wiele dni w szpitalu. I jest to zrozumiałe, to my musimy dziecku dać swoją obecność, mimo że sami jesteśmy sytuacją załamani. Powinniśmy spojrzeć na szpital oczami dziecka i wczuć się w jego sytuację. Gdy po miesiącu oswajają się z otoczeniem, personelem i innymi dziećmi, to najczęściej zaczynają dopytywać o różne sprawy, rozmawiają i bawią się.

Rodzice skonfrontowani z chorobą nowotworową dziecka bardzo często mówią, że nie chcą informować dziecka o diagnozie, nie chcą “zaprzątać” im głowy, bo przecież jest za małe na takie smutne i trudne sprawy. Brakuje wtedy odwagi, sił aby o tym rozmawiać i wobec takiego ciosu są bezradni. Natomiast trzeba wiedzieć, że taka atmosfera ukrywanego kryzysu, tajemnicy może mieć ogromny wpływ dla kształtującej się osobowości małego człowieka.

Psycholog,
Monika Solarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *